Słowa, nawet te niewypowiedziane, są po prostu słowami, choć mogą wydawać się czymś potrzebnym lub niepotrzebnym.
Mój tato
Różni ludzie mówili mu, że nie jest ideałem, ale on i bez tego doskonale wiedział kim jest, a kim nie jest. Miał poczucie własnej godności, umiał żyć najlepiej, jak się da i znał swoje miejsce we wszechświecie.
Nie zawsze wiedział jak osiągnąć cel, ale zawsze wiedział, czego chce. Nawet jeśli czegoś żałował i uważał, że zrobił coś niewłaściwie, to nie pamiętam, aby kiedykolwiek się użalał albo usprawiedliwiał. I choć nie o wszystkich miał dobre zdanie, to nie użalał się, ani nie złościł na innych.
Akceptował to, co jest takim, jakie jest.
Zamiast mówić jak należy postępować, po prostu postępował jak należy, był zawsze uczciwy, rzetelny i bardzo pracowity.
Nigdy mnie nie odrzucał, nigdy nie słyszałem że nie ma dla mnie czasu. Zdarzało się, że dawał mi do zrozumienia, że robię głupstwo, ale nigdy (niestety) mi w tym nie przeszkadzał.
Przez rodzinę i bliskich był kochany i szanowany.
Bardzo kochał mamę. Często się z nią nie zgadzał, ale nie pamiętam, aby rodzice kiedykolwiek się kłócili.
Niezależnie od okoliczności – zawsze był sobą. Śmierć mamy niewiele go zmieniła, może trochę zahartowała. Pogodził się z tym, że został sam i sam musi dawać sobie radę.
Doceniał to, co miał i często powtarzał, że jest zadowolony ze swojego życia.
Księgi życia ...
Od ponad roku, może dwóch lat, był dla mnie jak księga, z której czytałem o sobie samym. Słuchałem go mówiącego o swoim życiu i relacjach z bliskimi i dalszymi osobami i widziałem w tym siebie.
To, co od niego słyszałem powodowało, że czasem jednocześnie byłem jakby w dwóch osobach: patrzyłem na coś jako ja sprzed przeczytania czegoś z księgi i jako ja bogatszy o nową wiedzę.
… i śmierci
W ciągu ostatnich miesięcy kilka razy musieliśmy wzywać pogotowie, które zabierało tatę na SOR lub na kilka dni na oddział. Przywoziliśmy go z powrotem ale po tygodniu znów czuł się źle.
Od kilku dni mówił, że jest bardzo słaby, że trudno mu chodzić.
W ten piątek przyjechała do niego moja siostra. Zauważyła, że z ust wypływa mu jakaś ciemna wydzielina. Zadzwoniła po pogotowie. Spotkaliśmy się, gdy był transportowany na oddział.
Przywołał mnie biegającego od lekarza do lekarza, żeby się czegoś dowiedzieć, spojrzał na mnie i powiedział cicho: “Ale usiądź tu”. I nic innego w tym momencie nie było ważne.
Usiadłem, wziąłem jego rękę i przez chwilę siedzieliśmy patrząc na siebie. Tracił przytomność co chwilę, ale budził się, gdy do niego mówiłem. Powiedział: “Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mnie wszystko boli, wszystko w środku, bardzo”.
Po chwili powiedział, że musi iść do łazienki. Pomogłem mu wstać. Upierał się, żeby iść, choć słaniał się na nogach. Jakoś doczłapaliśmy. W łazience znów stracił przytomność, ale tym razem nie reagował na słowa i lekkie szarpanie za ramię.
Pobiegłem po pielęgniarkę. Gdy przybiegliśmy powiedziała, żebym przysunął łóżko. Przenieśliśmy go i położyli ciągle nieprzytomnego i oddychającego z trudem. Za chwilę przyszła druga pielęgniarka, a po niej lekarz. Jedna z pielęgniarek pobiegła po zestaw do reanimacji i nakazała wszystkim, aby wyszli.
Po kilku, kilkunastu minutach z sali wyszedł lekarz, który powiedział nam, że tato zmarł.
Szóstego września 2024 o 19:30 księga mojego taty została zamknięta na na zawsze. Zamknięta cicho, jak księga z opowieściami na dobranoc.
W mojej otworzył się rozdział “Po śmierci taty”. Gdy ktoś w przyszłości zapyta: “Kiedy to było?” – odpowiem: “To było przed śmiercią taty” albo: “To było po śmierci taty”.
Zamiast epitafium
Będąc dzieckiem zapytałem tatę o sens życia, po co mam się uczyć i pracować. Powiedział: “Po to, żeby tobie i innym żyło się lepiej i łatwiej, żeby wszyscy byli szczęśliwsi”.
Dziękuję Ci tato.
Piękna lekcja życia….. Możesz być dumny z takiego taty. Niech Bóg ma Go i Ciebie w Swojej opiece
Tata dał piękną lekcję życia i wierzę, że z góry patrzy teraz na Twoje życie…… będąc szczęśliwym u boku Najwyższego, niech Bóg ma tatę i Ciebie w Swojej opiece ☺
Piękne